planowanie · projekt planner

Zaplanować szczęście

Bo czymże jest szczęście? No czym? Pytam i poszukuje, a ono poza zasięgiem mego wzroku i mych marzeń.

Rękodzieło nie zawsze było dla mnie formą relaksacji. Zaczęłam tworzyć, by odnaleźć siebie. Dostałam po kilku miesiącach od urodzenia córki oświecenia. Macierzyństwo jest cudownym czasem, ale w pewnym momencie czułam się przytłoczona. Marzyłam o wolności na kilka godzin. Teraz przydałaby mi się urlop kilkudniowy od dzieci.
Ostatnio mogliście u mnie przeczytać o samotności i moim radzeniu sobie ze stresem –TUTAJ.

DSC_0169

Coraz bardziej myślałam o sobie. Mówiłam: Kobieto ok jesteś matką, ale zlituj się nad sobą. To poświęcenie zabija całą twoją radość. Obudź się.

Szukałam drogi dla siebie i znalazłam.

Moją drogą ocalenia stał się scrapbooking. Niemniej jednak na dzień dzisiejszy niekoniecznie spełnia już swoją rolę. Uodporniłam się. Stres i nerwy zaczęły narastać.

DSC_0176

Jestem niespokojnym duchem i ciągle mnie nosi.

DSC_0178

A co z tym szczęściem?

Nadal go poszukuję. Może powinnam przestać szukać, może powinnam przestać myśleć. Mam mnóstwo powodów do radości jednak nie potrafię się nimi cieszyć. Ciągle zmartwienia zaprzątają moją głowę.

DSC_0179

Przeczytałam dziś świetny wpis na blogu u Wioli – Poprawna Optymistka, która pisze o tym, że nie warto się przejmować tymi sprawami na które nie mamy wpływu.

Pierwsza moja myśl to: Ale jak to możliwe nie przejmować się.

A prawda jest taka, ze ja przejmuje się wszystkim co się dzieje wokół mnie i to zabija moją radość. Bo tak naprawdę na wiele rzeczy nie mam wpływu.

Przejmuję się tym, że:

  • spóźnię do pracy, choć pracuję już ponad 15 lat i zdarzyło mi się to raz,
  • dzieci skacząc na łóżku zrobią sobie krzywdę, a jedynym sposobem, żeby one nie szalały to chyba związanie ich i przywiązanie do kaloryfera – tak mój mąż sobie żartuje ze mnie,
  • przejmowanie się za każdym razem, gdy wydzierają się w pokoju, razem lub osobno,
  • tym, że nie wyrobię się z jakimiś papierkami w pracy – nigdy mi się to nie zdarzyło.

DSC_0181

I tak mogę wymieniać w nieskończoność.

Jestem mistrzem w zamartwianiu się na zapas. Ja to wiem, ale bardzo trudno mi się nie przejmować.

Od dziś postaram się za każdym razem jak tylko dopadnie mnie jakieś zmartwienie mówić sobie: I tak nie masz na to wpływu.

A przy okazji pokazuję Wam jak wygląda moje planowanie z początkiem roku. Już popełniłam błąd i czasami zastanawiam się, w moim wypadku, czy naprawdę człowiek uczy się na błędach? Zaczęłam bezmyślnie wrzucać wszystko co się da w kalendarz miesięczny i wygląda to tak, że muszę się ciężko zastanawiać co tam jest.

Obiecuję w lutym poprawić się. Już zrobiłam na brudno plan na luty różnokolorowych kropek.

A planuję od lat z Projekt Planner.

DSC_0185

Jak jest z Waszym szczęściem?

A na dobranoc życzę Wam szczęścia, takiego wewnętrznego. Nie powierzchownego uśmiechania się do Siebie.

34 myśli na temat “Zaplanować szczęście

  1. Jestem typem osoby, która woli założyć, że się nie uda. Nie wiem od kiedy tak mam, ale robię to, bo wolę się miło zaskoczyć (na szczęście to zdarza się w 99% przypadków), niż nastawić na wielkie „wow” i dostać po pysku od życia.
    Co do nie przejmowania się rzeczami, na które nie mamy wpływu, to się zgadzam całkowicie. Doszłam do tego wniosku w zeszłym roku, kiedy zaczęłam swoją pierwszą poważną pracę. W pewnym momencie, zupełnie nie wiem czemu zaczęłam myśleć, że pewnie koleżanki z pracy coś o mnie gadają albo myślą… Zatrzymałam się, powiedziałam sobie „dość” i doszłam do tego, że nie mam wpływu na ich myśli, więc po co mam się tym przejmować? To, co mogę zrobić, to żyć w zgodzie ze sobą,
    Taka zmiana myślenia bardzo mi pomogła i zdecydowanie ją polecam 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. dziękuję za komentarz, w większości też tak zakładam lub zakładam z góry, że coś złego się stanie, ja wiem, że nie mam na to wpływu niemniej jednak wiedza z praktyką nie idzie w parze – pracuję nad tym 😉

      Polubienie

  2. Ale Wiola ma rację! Czasem trzeba odpuścić! Koniecznie… Inaczej się człowiek zajedzie. ja ostatnio mam silną potrzebę pobycia sama ze sobą. planuję wyjazd. Być może to ucieczka. Ale… prawda jest taka, że jak się nie widzi problemów, tych mało istotnych albo wydumanych, to się o nich nie myśli. A plannerek jak zwykle cudny! Ja też się łapię na tym, ze czasem wrzucam do kalendarza za dużo. Ale z drugiej strony – lubię ten swój misz-masz. I wciąż szukam takiego sposobu na ogarnianie rzeczywistości, który się sprawdzi. I chyba jestem na dobrej drodze. także dzięki Tobie;)

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ja wiem kochana, że Wiola ma rację. Niestety na tym się kończy. Pracuję nad tym, żeby to się zmieniło, ale przede mną długa droga. Dziękuję za miłe słowa, bardzo mnie motywują. W następnym planerowym poście pewnie będzie legenda 😉

      Polubienie

  3. Och mogłaby napisać,że szkoda stresu,zdrowia i nerw na przejmowanie się,”rzeczami na które nie mamy wpływu”…ale sama też tak się wszystkim przejmuję i zaprzątam sobie głowę niepotrzebnymi myślami choć teraz coraz częściej zdaję sobie pytanie po co ? Czy moje zamartwianie coś zmieni ?
    Polecam książki Beaty Pawlikowskiej i Reginy Brett 🙂
    Uściski śle!

    Polubione przez 1 osoba

  4. Właśnie mnie opisałaś. Z jednym wyjątkie. – nie umiem planować tak szczegółowo.
    Od jakiegoś czasu staram się nie przejmować tym na co nie mam wpływu albo jest mało istotne.
    Słabo mi to jednak wychodzi. Myślę jednak, że trenung czyni mistrza i kiedyś mi się uda ta sztuka.
    Czego Tobie i sobie życzę.

    Polubione przez 1 osoba

  5. Kiedyś martwiłam się nieustannie, ale chyba wreszcie dojrzałam do tego, by zdać sobie sprawę, że to nie ma sensu… Trzeba planować i przewidywać różne opcje, ale zamartwianie się nic dobrego nie daje, bo wielu rzeczy nie przewidzimy i nie mamy na nie wpływu.
    Z przyjemnością oglądam Twój planer, jest taki ładny graficznie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  6. Miałąm tak jak ty przejmowałam się dosłownie wszystkim aż źle się to dla mnie skończyło. Teraz nabrałam dystansu do tego co robię , jak zajmuje się dziećmi ( jak krew się nie leje to niech sobie same konflikty rozwiązują ; ) ) Scrapbooking był dla mnie odskocznią od codziennego życia. Teraz jest częścią codziennych obowiązków. Bo to nie tylko robienie kartek , ale zrobienie dobrego zdjęcie , obrobienie go, dodanie na blog, opisanie a potem odwiedzanie innych blogów ….. i tak pół dnia zleciało 🙂 Ale z tego co opisujesz to jakiś weekend z koleżanka to by ci się przydał na 100%
    Pozdrawiam Sylwia

    Polubione przez 1 osoba

  7. n kurcze jak bym o sobie czytała, niestety przykre to jest, bo wiem, że to zupełnie bezsensowne właśnie całe to zamartwanie, przejmowanie się kurczę UDA SIĘ, zawsze się udaję, a ja panikuję, bo starszak za wolno czapkę ściąga ;( eh też nie wiem z czego to wynika ;(… Życzę Tobie i dziewczynom z komentarzy powyżej i sobie również więcej luzu, podejscia nieco „z boku” do pewnych spraw, będzie najlepiej 😉 😀 buziaki i pozdrowienia

    Polubione przez 1 osoba

  8. też tak mam… chociaż po urodzeniu synka 10 miesięcy temu (Boże jak ten czas leci) zaczęłam chyba jakoś spokojniej żyć mimo tego że przybyło mi obowiązków mój Leoś uczy mnie cierpliwości, czerpania z życia radosci i planowania – czego nie robiłam skrupulatnie wcześniej. Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  9. Hello, kochana z tym Twoim przejmowaniem sie nie jestes sama jak widac, wiesz mam taki plakat na ścianie w przedpokoju, mianowicie” nie masz wplywu na każdye wydarzenie w Twoim życiu, ale decydujesz o tym jak ono wpłynie na Ciebie” – grunt to dać sobie prawo do tego by się móc mylić, nie wiedzieć wszystkiego, nie musimy być idealnymi kobietami, matkami, zonami. Zreszta co ja mówię, nie ma ludzi idealnych. Każdy z nas jest inny i w tej inności piękny. Być czlowiek to dawać sobie prawo do błędów, myślę, że jak odpuscisz z kontrolowaniem wszystkiego i wszystkich będzie dobrze. Te działkę kontroli’ zostawiam Bogu, a proszę o mądrość by radzić sobie z różnymi zdarzeniami dnia codziennego- jak dla mnie bomba😀. To jak takie zrzucenie zbednego balastu 😀. Wiesz jak przeczytalam ten post to jakbym czytala siebie pare lat temu, i tak sobie myśle, że Ty za parę lat-wroc za jakis czas wpiszesz też komuś post by kontrole obniżył z 10 na 3- tyle starczy.

    Polubione przez 1 osoba

  10. Ważne że rozumiesz że to nie jest dobre ciąglę się czyms zamartwiać, teraz pozostaje znaleźć metode żeby chociaż trochę odpuścić 🙂 i cieszę się że napisałaś że po urodzeniu dziecka poczułaś że musisz mieć cos dla siebie, mam tyle koleżanek (a właściwie miałam) które po urodzeniu dziecka zamknęły się na wszystko inne i nie mam z nimi żadnego kontaktu

    Polubione przez 1 osoba

  11. Ja też bardzo często łapałam się na zamartwianiu czymś na co nie miałam tak naprawdę wpływu. Staram się z tym walczyć.
    Cieszę się, że uważasz, aby mieć coś dla siebie! To bardzo ważne.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz